W najbliższy piątek w Stanach, a wkrótce potem także w Polsce do kin trafi
"Wilkołak", czyli powrót Universal Pictures do tradycji klasycznych opowieści grozy, z których studio słynęło w lata 30. i 40. ubiegłego stulecia. Jednak reżyser Joe Johnston już zapowiada rozszerzoną wersję na DVD i Blu-ray.
W wydaniu domowym zobaczymy
"Wilkołaka" dłuższego o ok. 17 minut. Będą to głównie sceny z początku filmu. Johnston wyjawił, że sceny te zostały usunięte z wersji reżyserskiej, by utrzymać dynamiczne tempo narracji i pozwolić widzom szybciej spotkać wilkołaka.
Kiedy widzowie mówią "Hej, coś pierwsze 15 minut jest nudnych", trzeba ich wysłuchać – mówi reżyser. –
Rozumiem to. Film to w końcu biznes i chcemy, żeby widzowie, którzy wyjdą z kina, byli na tyle zadowoleni, by polecili film innym. Dzieciństwo Lawrence Talbota skończyło się tej nocy, kiedy zmarła jego matka. Po wyjeździe z sennej wiktoriańskiej wioski Blackmoor, Talbot spędził dziesiątki lat, dochodząc do siebie i próbując zapomnieć. Kiedy jednak narzeczona jego brata, Gwen Conliffe prosi go, aby pomógł odnaleźć jej ukochanego, Talbot wraca do domu. Dowiaduje się, że istota obdarzona zwierzęcą siłą i nienasyconym pragnieniem krwi morduje mieszkańców, a śledztwo w tej sprawie prowadzi podejrzliwy inspektor Scotland Yardu Aberline.
Próbując ułożyć krwawe puzzle, Talbot wpada na ślad klątwy zamieniającej w wilkołaki tych, na których została rzucona. Jeśli ma zakończyć rzeź i ochronić kobietę, którą pokochał, Talbot musi pokonać okrutną istotę grasującą w lasach otaczających Blackmoor. Kiedy jednak zostaje ugryziony przez bestię, ten prosty człowiek udręczony przeszłością odkryje swoją pierwotną naturę... tę, o której nie miał pojęcia, że istnieje.